Mikrofon Endorfy Mikrofon Endorfy Solum (EY1B001) + Słuchawki Viro Infra

ENDORFY Solum

ENDORFY Solum to mikrofon, który daje Ci pełne niuansów brzmienie. Stworzyliśmy go z myślą o vlogach i rozmowach z ekipą, ale ogarnie też biurowe wideokonferencje. Dosłownie – bo dzięki kardioidalnej charakterystyce wzorowo zbiera dźwięki z przodu membrany. Do tego wygodne ramię uwalnia miejsce na notatki i kubek mocnej kawy. Z takim pakietem przetrwasz każde spotkanie.

Razem z mikrofonem dostajesz pop filtr, który blokuje spółgłoski wybuchowe. Wystarczy, że zamontujesz go na ramieniu i żadne niesforne „P” albo „B” nie uderzy w ucho Twoich rozmówców. W zestawie jest też stabilny koszyk antywibracyjny, który izoluje mikrofon od zewnętrznych wstrząsów. Jeśli dużo gestykulujesz podczas rozmów, to możecie zostać dobrymi ziomkami.

Pełne niuansów brzmienie

Kiedy dużo rozmawiasz, potrzebujesz sprzętu, który wyłapuje każde Twoje słowo.

I taki jest właśnie Solum. Zapewnia pełne niuansów brzmienie bez (wkurzających) hałasów w tle – zupełnie tak, jakbyście zamknęli się z rozmówcami w dobrze wytłumionym pokoju.

To zasługa kardioidalnej charakterystyki, która zbiera głos wyłącznie z przodu mikrofonu. O jego czystość dba pop filtr – zewnętrzna siatka blokująca tak zwane spółgłoski wybuchowe. Dodaliśmy też koszyk antywibracyjny, który izoluje mikrofon od zewnętrznych wstrząsów nawet wtedy, kiedy przypadkiem uderzysz ręką w blat.

Ramię w ramię

Wszyscy wiemy, jak cenny jest każdy centymetr biurka w domowym centrum zarządzania światem. Właśnie z tego powodu dodaliśmy do Solum mocne ramię, które zabiera mikrofon z blatu i uwalnia dodatkowe miejsce na Twoje rzeczy.

Ramię Solum ma ukryty przewód, szeroki zasięg (aż do 90 cm) i trzy przeguby. Dzięki temu spokojnie ustawisz swój mikrofon tak, jak Ci najbardziej pasuje.

Mówisz i masz Masz i mówisz

Podłączenie Solum to żadna filozofia. Mikrofon ma przy sobie wszystko, czego potrzebujesz – po prostu podłączasz go do komputera i możesz od razu kontaktować się ze światem.

Mikrofon podłączysz w ciągu kilku sekund dzięki wygodnemu przewodowi USB-A. Sprzęt jest kompatybilny z popularnymi systemami operacyjnymi. Będzie działał na Windowsie, MacOS i Linuxie.

Endorfy Viro Infra

Jeśli cenisz ciepły dźwięk pełen detali, to docenisz ENDORFY Viro Infra. Te lekkie i wytrzymałe słuchawki to prawdziwy kosmos – słyszysz wirtualnych przeciwników nawet wtedy, kiedy skradają się do Ciebie w trybie „stealth”. Wszystko to dzięki przetwornikom o średnicy 50 mm.

Razem z ENDORFY Viro Infra masz do dyspozycji odłączany mikrofon z pop filtrem. Jest niewielki (żeby nie przeszkadzał w grze OFC), ale wystarczająco mocny, żeby wyłapać wszystko, co masz do powiedzenia. Do tego dobrze radzi sobie z wygłuszaniem dźwięków tła, więc nikt nie usłyszy Twojego stukania w klawiaturę.

Dźwięk pełen detali 

Kiedy masz na uszach Viro Infra, dociera do Ciebie każdy detal. Wychwytujesz basy w ulubionych kawałkach i playlistę, którą Twój kumpel puścił w tle rozmowy. Słyszysz nawet oddech czającego się w krzakach przeciwnika.

To zasługa przetworników o średnicy 50 mm, które osadziliśmy w głębokich kopułach z nausznikami z pianki „memory foam”. Ich zamknięta konstrukcja ogranicza wydostawanie się dźwięku na zewnątrz i pilnuje, żeby nie dotarły do Ciebie żadne szumy z otoczenia. Jesteś tylko Ty i Twoja muzyka.

1, 2, 3 próba (odpinanego) mikrofonu

Słuchawki z mikrofonem są świetne. Właśnie dlatego razem z Viro dostajesz odłączany mikrofon z pop filtrem. Jest niewielki, ale dobrze radzi sobie w rozmowach i na wideokonferencjach.

Kiedy jednak chcesz posłuchać muzyki albo podcastów w drodze do pracy, to stercząca w górze antenka może trochę przeszkadzać. Dlatego możesz szybko go odpiąć i przejść w tryb słuchania.

Czarny to nowy czarny

Poza świetnymi parametrami, Viro jest po prostu ładny – minimalistyczny design pasuje każdemu i wygodnie się nosi.

Poza tym miękka wyściółka nauszników otula ucho jak ciepły koc w zimowy wieczór i daje dodatkowe punkty do długości noszenia. W zestawie dajemy Ci też ich przewiewną materiałową wersję na lato. Przesłuchasz kawał swojej playlisty i nawet nie poczujesz, że od paru godzin nosisz słuchawki. Serio – my kiedyś zdjęliśmy je dopiero następnego dnia rano.