Monitor Dell G2724D (210-BHTK)

Poprzednio zakupiłem Gigabyte M27Q Rev.2.0, który był bardzo dobrym monitorem, ale zwróciłem go po tygodniu bo miał problem z badpixelami, więc siłą rzeczy będę czasem porównywał te dwa monitory ze sobą.

Co na plus:
Ergonomia, wykonanie, spasowanie, podstawa, zakres regulacji - to wszystko jest absolutnie wzorowe.
Czas reakcji - po prostu POEZJA, totalnie zerowe smużenie. Pod tym względem zdecydowanie przewyższa M27Q.
Bardzo przyzwoity kontrast i czerń.
Backlight bleeding, ips glow - typowe bolączki matryc IPS co prawda występują w moim egzemplarzu, ale są niewielkie, na poziomie całkowicie akceptowalnym.
Żadnych badpixeli (póki co, odpukać).
G-sync działa bardzo dobrze.

Co na minus:
Kabel DP dołączony do monitora nadaje się do śmieci. Jakbym nie podłączał nie wykrywał nigdy odświeżania wyższego niż 60hz. Dopiero gdy podłączyłem swój stary kabel wszystko wróciło do normy - 165hz.
Brak kabla HDMI w zestawie (co już powinno być normą w tym budżecie)
Największa wada - nierównomierne podświetlenie. Głównie widoczne na białym tle, np. podczas przeglądania internetu, czy pracy z edytorem tekstu. Spadek jasności po bokach jest bardzo zauważalny i rozważałem nawet zwrot monitora z tego powodu. Na szczęście podczas grania czy oglądania filmów nie jest to już tak dokuczliwe, więc dałem sobie spokój ze zwrotem.

Inne uwagi:
Menu jest czytelne, ale jakoś takie mało przyjazne. Żeby te kolory poustawiać pod siebie to trzeba się trochę pomęczyć. Chyba, że wystarczy nam któreś z presetowych ustawień, których jest sporo. M27Q był pod tym względem dużo przystępniejszy, miał dużo większy wachlarz ustawień i były one bardziej intuicyjne, mniej poukrywane. Dla przykładu opcja Dark Stabilizer w Dellu ma 3 sztywne stopnie regulacji, słabą, średnią i silną, podczas gdy w M27Q była to płynna skala od 1 do 10.

Kolory zaraz po wyjęciu z pudełka są w Dellu mniej intensywne, mniej nasycone i mniej żywe niż w M27Q. Czy to dobrze czy źle, to już kwestia gustu. Jeśli lubisz walące po oczach przesycone kolory to będziesz trochę zawiedziony. Ja akurat byłem przyzwyczajony do matrycy VA, gdzie kolory nie były tak rażące, więc tutaj poczytuję to jako zaletę. Oczywiście nadal mamy do czynienia z matrycą IPS więc żeby było jasne - te kolory nie są wypłowiałe czy wyblakłe, absolutnie nie. Ale porównując do M27Q są wyraźnie oszczędniejsze.
Brak głośników - dla mnie zbędna rzecz.
Brak wejścia usb - również zbędny dodatek jak dla mnie.

Ostateczna ocena jest jak najbardziej pozytywna. Monitor rozwija skrzydła w gamingu, obraz żyleta, czas reakcji miazga. Liczę, że słynna Dellowska jakość zagwarantuje mi kilka lat bezawaryjnego działania, to głównie zaważyło, że monitor został ze mną. Gigabyte ma ostatnio złą passę jeśli chodzi o kontrolę jakości. Badpixele są prawdziwą plagą w ich monitorach. Poczytajcie zagraniczne fora, gdzie ludzie oddawali monitory po kilka razy i każdy kolejny miał badpixele. Gdyby nie to, wybrałbym M27Q, który jest tańszy. Jednak Dell G2724D jest równie dobrym wyborem.